19
Przez następny tydzień sytuacja w pracy robi się mocno podbramkowa. Jest to również moja wymówka, żeby nie widzieć się z mamą. I z P. Powtarzam mu nieco lakonicznie, że czeka mnie konfrontacja, przed którą muszę zebrać siły. Próbuję się skontaktować z ciocią Anią, co nie jest łatwe. Nie udaje mi się znaleźć aktualnego numeru w komórce mamy, a i adres już jest pase. Wujek dzwoni z informację, iż jego znajomy twierdzi, że ojciec mieszka w N.S., i że kilka lat temu miał ciężki zawał i że ledwo go odratowali. Czuje, że czas ucieka. Nagle zaczyna mi się śpieszyć.
Na szczęście jest google. Przypominam sobie, że mąż cioci Ani jest lekarzem i to załatwia wszystko. Na recepcji lecznicy nie chcą mnie połączyć, ale kiedy mówię że jestem starą znajomą i że dzwonię w ważnej sprawie z Warszawy, jakoś się udaje. Mąż cioci myśli chyba, że coś stało, i łapię się na tym, że wygląda na to, iż dzwonię z informacją o pogrzebie. Daje mi w końcu numer do cioci, i dodaje że mam głos mojej mamy. Ciocia – wyraźnie zaskoczona – dość miło reaguje na informację, że będę na południu Polski i że chciałabym wpaść na jeden dzień do nich. Zmyślam, że spotykam się z przyjaciółmi. Ustalamy, że zadzwonię za kilka dni, kiedy będę już wiedziałam jak jadę.
Dodaj komentarz