20
Szefa uprzedzam o tym, że tuż po złożeniu oferty muszę wziąść wolny piątek. Przez weekend wykańczam ofertę i rozmawiam z przyjaciółką. Zastanawiam się jak postąpić. Wyprawa do N.S. okazuje się dość karkołomna – droga i czasochłonna. Zastanawiam się, czy opłaca się jechać jedynie po to, aby spotkać się z ciocią, czy nie powinnam – chociaż ciarki mi od tego przechodzą – spotkać się też z ojcem.
Przyjaciółka przekonuje mnie, że nie powinnam mieć oporów, bo to w końcu moja chrzestna i do tej pory nie miała zbyt wielu obowiązków z tym związanych. Planuję wyjazd do zupełnie obcych ludzi i do tego jeszcze być może wplączę ich w starą rodzinną historię.... Decyduję się pojechać mimo wszystko i zadzwonić jeszcze raz do cioci z prośbą o przekazanie kontaktu do ojca, z delikatną sugestią, że może mogłaby pośredniczyć w tym spotkaniu. Wcześniej oddaję szefowi ofertę do sprawdzenia i jadę na Centralny, po podobno bardzo tanie bilety w promocji na InterCity. Oczywiście tylko w teorii... Wg numerka jestem dopiero 83 w kolejce. Idę do Złotych Tarasów i wchodzę do wypasionego biura InterCity oczywiście tuż po tym jak wywołano numerek po mnie. Czuję jak narasta we mnie złość i pewnym krokiem podchodzę do okienka, jak gdyby nigdy nic. Z miłą panią kasjerką rozmawiamy o jej niewygodnym fotelu, o złych pracodawcach i promocjach biletów, które w praktyce nie istnieją. Nie pyta się o świstek z moim numerkiem, a pasażer czekający po mnie okazuje się mało asertywny.
Dodaj komentarz