26
Ale potem jest już łatwiej.... Opowiada o tym swoim słynnym wyjeźdźie do Stanów, o rodzinie. O życiu w N.S. O moim wujku, z którym jednak chyba nadal się lubią. Nie pytam, dlaczego się rozstali, ale przyznaje sam, że był niezłym sku..... Śmieję się i mówię, że na pewno, że jestem o tym na sto procent przekonana. Czas mija szybko, pyta się też o moje życie, opowiadam w skrócie, dopytuje się też, dlaczego teraz. Dlaczego teraz? Pytanie, na które nie umiem znaleźć odpowiedzi od prawie roku. Czy to przez wiek? Czy po to, aby sobie skomplikować życie? A może uprościć?
Tylko druga żona ojca, siostra jednego z bardziej znanych w Polsce biznesmenów (ajajaj!) wie o moim istnieniu. Ani jego syn, ani córka, nic nie wiedzą. No i rodzina cioci. Ojciec śmieje się, że pewnie fajnie byłoby mieć siostrę w Warszawie. Pyta, co lubię, co mnie cieszy, jak było. Że pewnie byłam śliczną małą dziewczynką. „Ja już nie jestem małą dziewczynką”.
Cały czas podaje w wątpliwość to, czy jestem naprawdę jego córką. Umawiamy się, że jeśli chcę, to możemy zrobić test.
Czas biegnie strasznie szybko. Zwiedzamy jeszcze kawałek N.S. i jego okolice, a potem odwozi mnie do cioci. Żegnamy się i to jest ten moment, kiedy w gardle stają mi łzy. Opanowuję się w ostatniej chwili, biorąc pod uwagę miejsce publiczne i rodzinę cioci. Ojciec ściska mi rękę i mówi, że fajna ze mnie wariatka, że dobrze mu się rozmawiało, żebym to sobie wszystko przemyślała. Wymieniamy się telefonami, pstryka mi zdjęcie.
Dodaj komentarz