3
To był piętnastopiętrowy wieżowiec, z tych prawdziwych ursynowskich, z wielkiej płyty. Mieszkałyśmy na dwunastym. Pamiętam widok na budujący się Ursynów, duuużo zieleni, jakieś krzaczory po których łaziłyśmy wiosna, lato, jesień, zima. Łyżwy na zamarzniętych kałużach, w tych koleinach, które zostały po budowniczych Ursynowa. Sanki na słynnej górce - która stoi do tej pory, tylko jakoś się spłaszczyła (czy to przez pokolenie zimy stulecia?) Pamiętam otwierające się szkoły-trzylatki - na moim roczniku było dziesięć klas, a w każdej po czterdziestu uczniów! Ursynów był młody i pewnie.... rozwrzeszczany....
I to chyba byli moi sąsiedzi - dwa lata ode mnie młodsza A. i jej starszy ode mnie brat - P. (to z nim związane są wspomnienia typu: Atari, zabawy w czterech pancernych - byłam Lidką - Akademia Policyjna na video i Goombay Dance Band ) - rozbijaliśmy się od zawsze i zawsze razem - którzy się mnie o to zapytali - no a gdzie jest twój tata? - A ja? Mnie to chyba nie obchodziło - bo jak można się zastanawiać i nie pamiętać? A ja nie pamiętam, abym się zastanawiała. Tylko że nie wiedziałam co powiedzieć i z tym pytaniem poszłam do mojej mamy.
I tak narodził się portret mojego ojca, który wyjechał do USA (ah ta magia Ameryki w latach osiemdziesiątych) i tam zginął w wypadku samochodowym. Dwa zdania, zero pytań, wszystko jasne.
Krótko, zwięźle, na temat. Bez bólu.
Dodaj komentarz